niedziela, 11 marca 2012

Cieszę się.

Cieszę się że nie mogę cofnąć czasu. Tak samo jak nie mogę przenieść się w przyszłość. Wszystko byłoby bardziej skąplikowane niż jest. Cieszę się że jestem tu i teraz w tym miejscu. Bo czuję, że to jest moje miejsce, tu jestem potrzebna. Cieszę się. Bo jestem tu. Teraz. Szczęśliwa. Zakochana. Prowadzę dziennik. Chodzę do dwóch cudownych szkół. Spotykam ludzi których uwielbiam, kocham, nienawidzę. Najbardziej lubię osoby których nienawidzę, bo pozwalają mi się uczyć. Uczyć zachowań, które uczą życia. Bo życie polega na trudnościach. Gdyby nie było nienawiści, zazdrości, chciwości, zła...byłoby tak potwornie nudno... Dlatego kocham zło. Jest potrzebne. Tak samo jak nieszczęście. Uczy. Dobroć i szczęście rzadko uczy. Sprawia po prostu że po nieszczęściu jest szczęście. Życie to olbrzymia góra, na która trzeba się wspinać. Niektórzy się wspinają, inni z niej spadają. Jeszcze inni spuszczają sie po linie. Na sam dół. Są jeszcze tacy, którzy stoją. W jednym, stabilnym miejscu. Które potem się zarywa. Wszystko się kończy. Są tacy, którzy wspinają się dzielnie, ale potem nagle lina się zarywa. No niestety, tak się zdarza. W tej jednej chwili, konczy sie wszystko. Są tacy, którzy oddają komuś swoją linę. Są tacy... którzy poświęcają się by sprawdzić stabilność drogi... giną. Pozostawiają po sobie tylko pamięć i wdzięczność. To takie smutne, lecz prawdziwe...
Shadow~

niedziela, 8 stycznia 2012

Szara rzeczywistość...

Pochłania mnie szara rzeczywistość. Wciąga w swą otchłań. A ja spadam w nią jak w przepaść. Każda jej część wchłania się we mnie niczym woda w gąbkę. 


Chciałabym się od niej oderwać. Choć na chwilę zobaczyć świat w kolorach tęczy.

wtorek, 18 października 2011

Good bye blue sky!


Idę. Przekraczam granicę między ciepłem i zimnem. Wchodzę w ciemność. Wokół mnie unoszą się kłęby ciepła mojego oddechu. Drogę oświetla mi jedynie latarnia. W oddali słyszę ćwierkanie ptaków i dźwięk silników samochodowych. Przy trawniku roście oszroniona trawa. Idę w milczeniu, szybkim krokiem zmierzając ku celu. Niebo ma kolor atramentu, lecz przy horyzoncie rozjaśnia się delikatnie i powoli przechodzi w odcień ciemnej pomarańczy. Tuż za zakrętem widzę również księżyc w pełni wśród chmur. Wszystko to dopełnia widok ostatnich gwiazd na niebie. 

Z czasem gwiazdy znikają, niebo jaśnieje, a dźwięk ćwierkających ptaków lekko cichnie, ale za to dźwięk jeżdżących samochodów przybiera na sile. "Opadły mgły, wstaje nowy dzień". 

"Opadły mgły i miasto ze snu się budzi,
Górą czmycha już noc,
Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił;
Do gwiazd jest bliżej niż krok!
Pies się włóczy popod murami - bezdomny;
Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony

A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy;
Toczy, toczy się los!

Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś
? Już dość! Już dość! Już dość!
Odpędź czarne myśli!
Dość już twoich łez!
Niech to wszystko przepadnie we mgle!
Bo nowy dzień wstaje,
Bo nowy dzień wstaje,
Nowy dzień!

Z dusznego snu już miasto się wynurza,
Słońce wschodzi gdzieś tam,
Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża;
Uchodzą cienie do bram!
Ciągną swoje wózki - dwukółki mleczarze;
Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń!
A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy;
Toczy, toczy się los!

Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś
- Już dość! Już dość! Już dość!
Odpędź czarne myśli!
Porzuć błędny wzrok!
Niech to wszystko zabierze już noc!
Bo nowy dzień wstaje,
Bo nowy dzień wstaje,
Nowy dzień!"

~Edward Stachura


Nie opuszcza mnie jedna, straszna myśl. Dzisiaj może być ostatni dzień błękitu nieba i ciepła 
promyków słońca! Mimo, że zima to również piękna pora roku i ma swoje zalety, to i tak na pewno będę tęsknić za... ciepłem. 
Good bye blue sky! - Pink Floyd.







Shadow~

niedziela, 9 października 2011

Wspomnienia.

Piosenka - klik.
Zamknęłam oczy. Chciałabym znajdować się daleko stąd... Miałam wrażenie, że mam kamień w głowie. Oddychałam głęboko, ale mimo to, nie mogłam złapać tchu. Słyszałam jedynie bicie własnego serca. Odbijało się echem w mojej podświadomości. Powietrze było ciężkie i nieprzyjemnie wilgotne. Przed oczami przelatywały mi straszne obrazy, których ani na chwilę nie mogłam się pozbyć. Wspomnienia nie dają mi spokoju. Są torturą, od której nie mogę się uwolnić. Ile bym dała by cofnąć czas i zacząć wszystko od początku? Nie popełnić błędów, które wpłynęły na moje nieszczęście.
Myślami byłam wszędzie. W głowie miałam wysypisko śmieci. Jest ich tak dużo, że nie potrafię ich ogranąć, ale z drugiej strony nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Gdybym teraz, w tej chwili, była wolna od zmartwień, również czułabym się zaniepokojona. Co się ze mną dzieje?! Czemu nic nie może być prostrze?
Jestem zagubiona.

Shadow~

czwartek, 1 września 2011

Fala, ogień i śnieg.

Byłam w małym, dusznym pomieszczeniu z płytkim basenem. Otaczało mnie wielu ludzi z obozu. Nie widziałam nikogo znajomego. Wszyscy rozmawiali szeptem. Atmostefa była napięta i pełna strachu. Czekaliśmy na coś w napięciu. Miałam wrażenie, że nie tylko ja nie wiedziałam na co. Kilka starszych osób (zapewne z kadry) wymieniało porozumiewawcze spojrzenia. Tylko oni wiedzieli co się stanie.
Nagle odczułam jakąś dziwną potrzebę wyjścia z pomieszczenia. Mimo to, że było tam gorąco i nieprzyjemnie, czułam się tam bezpiecznie i nie chciałam wychodzić. Niewidzialna siła poprowadziła mnie przez drzwi, a potem schodami na górę. Szła ze mną Natalia (koleżanka z obozu), której wcześniej nie zauważyłam. Idąc, nagle stanęłyśmy jak wryte. Przed nami ukazały się przerażające postacie; były to klauny o jasrawo różowej skórze. Miały czarne, przepełnione nienawiścią oczy i pomarańczowe włosy wystające spod wielkich kapeluszy. Było ich wielu, a wyglądali identycznie. Wszyscy szli w naszą stronę, wychodząc z dzwi na piętrze. Nie minęła sekunda, a my pędziłyśmy na dół do reszty obozu. Gdy już wróciłyśmy, zatrzasnęłyśmy drzwi za sobą, a w sali panowało poruszenie. Wszyscy rozglądali się wokół, szukając nie wiadomo czego. Wtedy basen zaczął rozsnąć. Z każdą chwilką był coraz głębszy i większy. W pewnej chwili również wody zaczęło przybywać. Teraz już wszyscy staliśmy w wodzie aż po szyje. Woda zaczęła lekko falować. Potem falowała bardziej i bardziej, aż zmieniła się w ogromne fale. Wszyscy ksztusili się wodą, nie mogąc złapać powietrza. To było przerażające. (Czasem, w snach zwykła rzecz staje się nieprawdopodobnie straszna). Próbowałam stawiać oprór falom, ale za każdym razem przewracałam się, nie mogąc nic zrobić.
Nagle wszystko wróciło do normy. Jakby nic się nie stało. Nikt nie był już mokry, ale wszyscy mieli przerażenie w oczach. Usłyszeliśmy pewien dziwny dzwięk. Dzwięk palącego się ognia. Czas zaczął pędzić. Wszyscy pod presją wybiegli z sali i rozproszyli się. Każdy uciekał w inną stronę. Ja postanowiłam pobiec schodami na dół. Potem w prawo, korytarzem. Wdłóż ściany stały kszesła. Na końcu korytarza nie było drzwi. Wbiegłam do pokoju pełnym łóżek szpitalnych i pacjentów. Wyglądali koszmarnie. Niektórzy nie mieli nóg, rąk, uszu, a nawet głów. Z drugiej strony pokoju widniały szklane drzwi i wyjście na balkon. Pobiegłam w tamtą stronę i otworzyłam je. Przeleciałam przez drzwi i uwolniłam się od tego piekielnego żaru. Poczułam ulgę. Padał śnieg, była noc. Powietrze było przyjemnie wilgotne. Na niebie błyszczały piękne gwiazdy. Księżyc oświetlał mi twarz. Zrobiło mi się smutno. Poczułam żal. Byłam sama. Zobaczyłam przed sobą kolegę z koloni. Wyglądał na wykończonego i miał smutek na twarzy. Kierował się spowrotem do budynku. Wiedziałam, że poszedł ratować resztę. Wtedy zobaczyłam ogień w oknach na wyższych piętrach i twarz różowego klauna śmiejącego się z nienawiścią w oczach. Wiedziałam, że muszę iść. Już postawiłam krok, jak zobaczyłam Kasię. Moją przyjaciółkę. Siedziała przy stole pare metrów ode mnie. Nie widziała mnie. Ubrana była w czany płaszcz i spodnie. Była jak posąg z marmuru, nie ruszała się. Oczy miała szliste, jak ze szkła.
Tumblr_lqnoeve5oq1qg14pco1_1280_large
Shadow~